„Ubrania ślubne”

Alegoria

Erin Thiele

Pewnego pięknego słonecznego poranka urodził się uroczy chłopczyk. Jego rodzice byli zachwyceni. Już w dniu jego narodzin rodzice przygotowali dla niego specjalny prezent, „kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i dostąpił łaski od PANA”. To miał być prezent nie dla niego, ale dla jego żony, którą pozna i poślubi wiele lat później.

Kiedy był małym chłopcem, jego matka i ojciec powiedzieli mu, że ten wyjątkowy prezent musi być chroniony, trzymany bezpiecznie na dzień jego ślubu. Byli więc bardzo ostrożni, z kim był powiązany w młodości. „Nie łudźcie się. Złe rozmowy psują dobre obyczaje”.

Czas mijał bardzo szybko i mały chłopiec wyrósł na przystojnego młodzieńca. Pewnego wiosennego dnia ten młody człowiek został przedstawiony dziewczynie swoich marzeń. ,,Temu zaś, który według mocy działającej w nas może uczynić o wiele obficiej ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy”.

Zarówno on, jak i jego rodzice wierzyli, że jest dobrą chrześcijanką i nic nie wskazywało na to, że będzie inna niż na jaką wyglądała. Młody człowiek, tak zakochany, natychmiast poprosił jej ojca o rękę i rozpoczęły się plany weselne.

Przystojny młody mężczyzna promieniał z podniecenia na myśl o bezcennym prezencie, który wkrótce otrzyma jego urocza narzeczona. Przez lata starannie ukrywał swój wyjątkowy i kosztowny prezent. Bez względu na to, jak inni próbowali, nikt nigdy nie widział jego daru, tak starannie ukrywano go przed wszystkimi.

W końcu nadszedł ten wyjątkowy dzień. Ślub był piękny. Podekscytowanie było w powietrzu. Kwiaty, tort i piękny ślubny strój – wszystko było idealne.

Wkrótce wielkie wydarzenie się skończyło, ale dla tego młodego człowieka oczekiwanie wciąż rosło. Chwila, na którą czekał, o której marzył, miała nadejść. Młode małżeństwo zarejestrowało się w recepcji drogiego hotelu i zostało odprowadzone do swojego pokoju.

Pan młody uśmiechnął się do swojej pięknej młodej żony, która siedziała na skraju ich łoża weselnego. Wszystkie jego myśli skupiały się na darze, który wkrótce podaruje swojej wyjątkowej ukochanej, swojej żonie.

Jednak, wyraz twarzy jego nowej żony był dziwny, wydawała się rozkojarzona, zaniepokojona. Ale nic nie mogło im zepsuć tej chwili, a przynajmniej tak myślał. Z podekscytowaniem powiedział zdenerwowanej żonie, aby usiadła i czekała tam, podczas gdy on pójdzie po swój prezent.

Wkrótce podszedł do niej trzymając najpiękniejszy i wspaniale zapakowany prezent. Papier był piękniejszy niż w dniu, w którym został zapakowany. Był złoto-biały, z iskierkami jasnego, błyszczącego srebra, które lśniło jak gwiazdy.

Ostrożnie, drżącymi rękami zaczęła otwierać prezent. Ale zamiast radości na jej twarzy malowało się ciężkie serce. Kiedy złożyła delikatną bibułkę, zobaczyła najwspanialszą suknię wieczorową, jaką kiedykolwiek widziała. Była idealnie dopasowana do jej drobnej sylwetki: materiał, perłowe guziki, cekiny, każdy szczegół był piękniejszy niż wszystko, co kiedykolwiek widziała. Gdy spojrzała w twarz swojego kochanego młodego męża, zobaczyła łzy radości spływające po jego policzkach. Był bowiem wierny swojej ukochanej żonie przed ślubem, a teraz jego serce przepełniała ekstaza.

Jak to było w zwyczaju, teraz nadeszła jej kolej, by podarować mu swój prezent. Ten młody mąż był tak podekscytowany, że wręczył swój prezent, że prawie zapomniał, że on też otrzyma prezent ślubny. Jednak jego młoda żona wydawała się niespokojna, jej oczy były utkwione, wpatrzone w jakiś punkt, ale celowo nigdy nie spotykały jego. Niezrażony, wziął jej delikatne dłonie w swoje i tylko oczami i uśmiechem zachęcił ją, by przyniosła mu prezent ślubny.

Powoli i celowo podeszła do szafy i wyszła z pudełkiem. Kiedy on zobaczył je po raz pierwszy, był tak oszołomiony, że uśmiech pozostał na jego promiennej twarzy. Wtedy uderzyła rzeczywistość, a jego niewinna twarz przybrała bolesny, przygnębiony wygląd. Nie patrząc mu w oczy, położyła swój prezent na łóżku obok niego: była tak zawstydzona, że nie mogła włożyć go w jego ręce.

Razem siedzieli w milczeniu, dopóki nie miał zaakceptował losu, który go czekał. Podniósł prezent, z małym i bolesnym uśmiechem. Papier do pakowania był podarty i poplamiony, ledwo zakrywający pudełko. Wstążka też była postrzępiona. Rozpakowanie prezentu wymagało bardzo niewielkiego wysiłku; papier po prostu spadł na podłogę, odsłaniając bardzo zniszczone i zużyte pudełko.

Gdy otworzył pudełko, nie było już bibuły zakrywającej zawartość. Tam bowiem, na dnie pudła, leżał bardzo zniszczony smoking. Mógł powiedzieć, że kiedyś był nieskazitelnie śnieżnobiały, ale teraz był pożółkły, poplamiony, podarty. Brakowało guzików wykonanych z kosztownych klejnotów lub wisiały tylko na nitce.

Łzy zaciemniły mu wzrok. Trzęsąc się, podniósł znoszone ubranie i bez słowa do żony udał się do sąsiedniego pokoju, aby przebrać się w swój postrzępiony i znoszony smoking, zostawiając ją samą w bezcennej, doskonałej sukni.

W ciągu zaledwie kilku bolesnych minut on i jego nowa panna młoda szli ramię w ramię hotelowym korytarzem w drodze na specjalny taniec weselny. Kiedy stali w windzie, z oczami utkwionymi w podłogę, słyszał, jak ludzie chichoczą za jego plecami.

Gdy weszli do sali balowej, goście stali w milczeniu – tam przed nimi stali nowożeńcy. Gdy zaczęła się muzyka, na twarzach jego rodziców pojawił się horror. Kiedy wziął żonę za rękę i odwrócił się, zobaczyli całą jego szatę. Gdy się poruszył, jego smoking zaczął się rozpadać, a guzik spadł na parkiet, ku przerażeniu lub rozbawieniu wszystkich.

Wielu młodych mężczyzn śmiało się, wskazując i szepcząc do siebie, opowiadając sobie o tym, kiedy nosili właśnie ten smoking. Zebrali się w kącie, aby podzielić się swoimi opowieściami, często zerkając na zawstydzonego pana młodego. Młoda panna młoda również miała twarz pełną wstydu i upokorzenia. Jej suknia była wspaniała, ale z powodu swojej nieczystości nie mogła cieszyć się jej noszeniem. Wiedziała, że nie ma prawa nosić tak wspaniałej sukni, podczas gdy jej wspaniały i wierny młody mąż nosił łachmany. Czuła oczy jego rodziców, które płonęły na jej karku. Wyczuwała całkowite obrzydzenie i szok, jaki musieli odczuwać, patrząc na dziewczynę, która ich wszystkich oszukała. 

Och, jak bardzo pragnęła wrócić. Wrócić do czasów, kiedy po raz pierwszy zastanawiała się nad podarowaniem prezentu swojemu pierwszemu „prawdziwemu” chłopakowi. Gdy tylko został otwarty po raz pierwszy, niegdyś bezcenny prezent znacznie łatwiej było rozdać po raz drugi i trzeci. Teraz, po latach, szczerze mówiąc, nie pamiętała nawet, ilu otworzyło ten prezent i nosiło smoking męża, którego teraz żałowała, że nie zachowała dla niego.

Jej twarz płonęła czerwienią ze wstydu; jej poczucie winy przeszywało jej serce i sprawiało, że czuła mdłości w dole żołądka. Nie było wątpliwości, że pan młody zawsze był dla niej jedynym, ale nie czekała. Żyła “dniem dzisiejszym”… a teraz w końcu nadeszło jutro.

Wkrótce jej wstyd zamienił się w przerażenie, gdy pomyślała o wszystkim, co straciła: o miłości i szacunku, jakie niegdyś miała ze strony młodego męża, który ją uwielbiał, o teściach, a nawet o własnych rodzicach, którzy teraz dzielili wstyd z powodu córki, która nie doczekała się nocy poślubnej. Była tam, nosząc podstępnie białą suknię, która powinna reprezentować jej czystość.

Nie było odwrotu… a następne miesiące, potem lata, mijały strasznie.

Bez ostrzeżenia jej grzech niewierności, który zaczął się wiele lat przed poznaniem ukochanego męża, w niewiarygodny sposób zaczął powracać – jako twierdza. Niezadowolona w domu, z mężem, w zasadzie niezadowolona z życia, wróciła do dawnych  sposobów. Po raz kolejny oddawała to, co tak naprawdę należało do jej męża. Nie odróżniała już dobra od zła: „… je i obciera swoje usta, i mówi: Nie zrobiłam nic złego”. Kiedy rozmawiała z mężem, była „… gorzka jak piołun, ostra jak miecz obosieczny”. 

Pewnego mrocznego dnia, jej grzech niewierności został odkryty. Kiedy wróciła do domu z zakupów, jej młody mąż zabrał dwójkę ich małych dzieci i zniknął. Gdzie? Nie wiedziała. Zostawił ją ,,bez słowa”. 

Ze złamanym sercem i zniszczonym życiem siedziała niekontrolowanie płacząc na końcu ich łóżka. Kilka godzin później wciąż siedziała tam oszołomiona, zastanawiając się, jak zaczął się ten koszmar. Ból był nie do zniesienia. Co mogła zrobić, żeby ich odzyskać?

Jak widzisz, moja kochana, randki nie są sposobem na znalezienie dobrego męża. To właśnie jest źródłem dziewczyn rozdających to, co powinny zachować dla mężczyzny, którego zamierzają poślubić. Nie zgadzasz się? Ale jeśli randki nie są odpowiedzią, to czy powinnaś spróbować „zalotów”? Po zapytaniu o moje zdanie na temat zalotów, muszę szczerze powiedzieć, że nie zachęcam do zalotów, ponieważ Biblia nigdzie nie sugeruje takiej metody. Jest to rozwiązanie, które stworzyli chrześcijańscy rodzice, aby przeciwdziałać randkom, ale ma też wiele wad i pułapek. Chociaż para strzeże swojej fizycznej intymności, zaloty nie chronią od intymności emocjonalnej, która jest również bardzo ważna w małżeństwie. Jeśli chcesz podążać za Biblią co do joty, to rodzice musieliby być tymi, którzy wybieraliby żony dla swoich synów.

Jak więc znaleźć odpowiedniego mężczyznę, jeśli nie chcesz się umawiać na randki? Zachęcam młode kobiety, które chcą pobożnego mężczyzny, aby zaufały Bogu, ich Niebiańskiemu Ojcu, aby wybrał go dla nich. Wtedy gwarantuję ci odpowiedniego mężczyznę, który będzie o ciebie zabiegał w wyznaczonym czasie! 

Niestety, jeśli teraz zabiegasz lub biegniesz za kimś, kto cię pokocha teraz, zamiast czekać na Pana, gwarantuję również, że będziesz musiała nadal za nim biegać. Po wielu, wielu latach kierowania służbą dla kobiet, znam ból serca kobiet, które biegały za niewłaściwym mężczyzną i schwytały go. Małżeństwo powinno trwać dłużej niż 50 lat, dlatego WARTO poczekać na znalezienie odpowiedniego mężczyzny podążając za Panem, a nie byle kogo! Jestem pewna, że się zgodzisz. I kiedy czekasz i dążysz do Pana, ufając swojemu Niebiańskiemu Ojcu w wyznaczony czas, On zacznie tworzyć z ciebie cnotliwą kobietą, która odnajdzie prawdziwą miłość.

Koniec

czy

początek?

Zhańbiona, zbezczeszczona

Ta alegoria i jej ostrzeżenie mogły nadejść za późno z powodu nieprzewidzianych okoliczności, które sprawiły, że zostałaś zhańbiona i zbezczeszczona. Może zdarzyło się to, gdy byłaś bardzo młoda, ktoś, komu ufałaś, okradł cię z niewinności i pozostawił zdezorientowaną, przestraszoną i niegodną miłości, na którą zasługujesz.

Możesz czuć, że nie ma nadziei, i dlaczego mieć nadzieję, że sprawy mogą być inne?

Może stało się to później, może chłopak, któremu ufałaś, a może mężczyzna, którego nie znałaś dobrze, który okradł cię z tego, co chciałaś zachować na dzień ślubu.

Może poddałaś się kłamstwom, które powiedział, kiedy wyznał ci swoją niekończącą się miłość. Bez względu na to, jak dotarłaś do tego beznadziejnego stanu, JEST nadzieja.

Jego Słowo może cię obmyć, oczyścić, a Jego miłość może uleczyć każdą ranę – sprawiając, że znów poczujesz się zdrowa, czysta i warta miłości księcia.

 

To zaczyna się od bycia kochaną przez Księcia Pokoju.